niedziela, 31 sierpnia 2014

Volver...Penelope...y Estrella Morente - el parte dos

Boję się spotkania
Z powracającą przeszłością
Stawiania czoła memu życiu

Boję się nocy
Pełnej wspomnień
Które paraliżują mój sen

Lecz podróżnik który ucieka
Wcześniej czy później
zatrzyma swój krok

I jeśli nawet zapomnienie
Które wszystko rujnuje
zniszczyło
moje dawne złudzenia
Ukryta
I pokorna nadzieja
Jest całym majątkiem
Mego serca

Wrócić …
Ze zwiędłym czołem
śniegi czasu
Posrebrzyły moja skroń

Czuć…
Że życie jest okamgnieniem
Że dwadzieścia lat to nic
Że gorączkowe spojrzenie
pośród cieni
Szuka cię i wzywa po imieniu



Witajcie,

             dzisiejszy post przywitał Was przepiękną piosenką ,,Volver" . W filmie piosenka śpiewana jest przez Penelope Cruz, jednak w rzeczywistości wykonuje ją z najlepszych śpiewaczek flamenco - Estrella Morente. Dzisiaj zatem druga odsłona filmu Pedro Almodova, ze zjawiskową Penelope Cruz w roli głównej.  
            W pierwszym poście poświęconym filmowi "Volver" dotknęłam kwestii relacji matka córka, która często jest relacją niełatwą zwłaszcza w obliczu krzywdy drugiej z nich. Cóż ... raczej jedynie przemknęłam po powierzchni...nie chciałam jednak aby moja interpretacja wpłynęła w jakikolwiek sposób na wasze rozumienie treści filmu. Każda z Was bowiem może odnaleźć coś dla siebie.
 Tym razem chciałabym poruszyć  znaczenie tytułu. Słowo "volver" oznacza wracać, powracać. I właśnie film traktuje w dużej mierze o powrocie, m.in do trudnej przeszłości. Jednak powrót nie oznacza tutaj rozżalanie się nad tym co bolało, skupianiu się nad tym czego już nie możemy zmienić, popadaniu w depresję... a raczej na poznaniu na nowo prawdy, oraz na próbie opowiedzenia tego co się zdarzyło. Gdyż tylko dzięki poznaniu prawdy, odkryciu tajemnic możemy zamknąć za sobą przeszłość i  nadać naszemu życiu nowe znaczenie. W filmie, trauma z dzieciństwa jaką doznała Raimunda poróżniła ją z matką. Córka bowiem, tak jak Rozetta w filmie "Matka i córka", czuje złość do matki, za to, że ta nie uchroniła jej przed krzywdą. Co roku jednak wraca do miejsca tych wszystkich wydarzeń...tłumiąc w sobie tajemnicę historii swojej i swoich rodziców. Ta jednak nie daje o sobie zapomnieć. Aż w pewnym momencie dochodzi do konfrontacji matki z córką i próbie rozliczenia się z tym, co podzieliło obydwie kobiety...jaki jest koniec? Sami obejrzyjcie.
       

Ja, ze swojej strony gorąco film polecam. Zapraszam również na moją propozycję stylizacji inspirowanej filmem "Volver", tym razem z nutką glamour, jednak za niewielką cenę, tak jak przystało na Raimundę (Penelope Cruz).

Autorem zdjęć, tak jak, w przypadku poprzedniej sesji jest Felix De Vega .



  • bluzka, 4zł (kupiona w Second Handzie)
  • wdzianko koronkowe, 4zł (kupione w tym samym second handzie)
  • spódnica, ok 80zł (zakupiona w Stylowo Sandra Morawska )
  • buty H&M, 99 zł
  • pasek, 20 zł (nie pamiętam gdzie kupiłam)
  • naszyjnik Stradivarius, 20zł (przeceniony z 60zł)
















A na koniec zapraszam na pełną wersję piosenki wykonywanej przez  Estrella Morente .




wtorek, 26 sierpnia 2014

Penelope...Almodovar...y...Volver - el parte uno


Witajcie,

dzisiejszy post jest dla mnie szczególny, gdyż został zainspirowany jednym z najlepszych i najważniejszych filmów jakie obejrzałam. Mowa tutaj o filmie "Volver",  którego reżyserem jest, uwielbiany przeze mnie, Pedro Almodovar. Nikt inny jak właśnie Almodovar potrafi nakreślić sylwetkę kobiety pełnej sensualności, magii, która potrafi zaczarować niełatwą rzeczywistość. To właśnie w filmie "Volver" Almodovar ukazuje kobietę jako istotę fizycznie słabą ale niezwykle silną duchem, radzącą sobie z trudnymi realiami i brutalnym  światem. Główna bohaterka, Raimunda, tak jak Cesira, z filmu z 1960 roku "Matka i córka" ("La Ciociara"), pragnie uchronić córkę od krzywdy i dramatu od którego sama nie mogła uciec jako młoda dziewczyna. Nie bez przyczyny odtwórczynię głównej roli "Volver", Penelopę Cruz, porównuje się do Sofi Loren, która 50 lat wcześniej zagrała matkę Rosetty, otrzymujac za tę rolę Oskara. Penelope bowiem wygląda w filmie równie zjawiskowo. Prosta kobieta, pełna zacięcia i werwy, pełna wdzięku i uroku, potrafiąca, mimo wszystko, czerpać z życia to co najlepsze - taką właśnie kobietą jest Raimunda i Cesira. Obydwie piękne i wspaniałe kobiety i aktorki. Bardzo lubię taki typ  kobiecości i taki właśnie typ chciałabym przedstawić w dzisiejszym poście.



Powracając do filmu "Volver", to właśnie postać Raimundy chciałabym przenieść na polski grunt. Oczywiście nie śmiem się porównywać do Penelope, daleko mi do niej. Pragnę jednak przedstawić obraz pełen kolorów, magii i kobiecości jakim przesycony jest film Almodovara.
Zapraszam zatem do Hiszpanii. widzianej z kobiecego punktu widzenia. Dzisiaj część pierwsza a...niebawem część druga :)
Zdecydowałam się na sesję w restauracji Frida, znajdującej się przy ulicy Nowy Świat 34. Frida co prawda pochodziła z Meksyku ale chciałam oddać kolorystykę i malowniczość filmu, a ta restauracja wydawała się idealna do tej scenerii. Pragnę przy okazji podziękować pracownikom restauracji za umożliwienie
wykonania zdjęć właśnie u nich i przepraszam za niedogodności spowodowane naszą pracą nad sesją ;).

Tym razem autorem zdjęć jest Felix De Vega Vazquez - rodowity Hiszpan :) - którego zdjęcia możecie podziwiać: http://www.felixdevega.pl  
Make-up i Fryzura - LaKolorada


  • sweter, Mohito - 50 zł (kupiony 2 lata temu na wyprzedaży)
  • gorsecik H&M -19,90 (nieco przeze mnie przerobiony ;)
  • spódnica, United Colors of Beneton kupiona w Secon Handzie przez moją przyjaciółkę Magdę za kilka złotych :)
  • pantofelki, Fraternity -129,90zł, które już widzeliście w poprzedniej sesji
  • pasek - wzięty z innej bluzki
  • kolczyki - prezent od Kasi
  • branzoletki - H&M, Bershka









wtorek, 12 sierpnia 2014

Dzień Kobiet w Stylowo Sandra Morawska i Jazz na Starówce

Witajcie,
dzisiejszy post jest relacją z dnia 9 sierpnia, w którym to odbyły się dwie fantastyczne imprezy. Jedna stanowiła ucztę dla oka, druga zaś dla ucha.
        Pierwsza z nich dotyczy cyklicznych comiesięcznych spotkań pod tytułem Dzień Kobiet, organizowanych przez Sandrę Morawską, właścicielkę showroomu Stylowo Sandra Morawska, która oferuje niepowtarzalne stroje i gadżety znanych marek i projektantów, o czym możecie się przekonać odwiedzając jej stronę http://stylowosandramorawska.pl/ (tutaj możecie dokonać zakupów online) bądź jej stacjonarny sklep znajdujący się w przeuroczej okolicy Starego Miasta, przy ulicy Mostowa 27/29. Podczas Dnia Kobiet, oprócz buszowania po ciuchach i babskiego plotkowania o ciuchach, kosmetykach i oczywiście facetach ;), każda z nas mogła poddać się zabiegom kosmetyczno - fryzjerskim. Ja po raz pierwszy wystąpiłam w roli stylistki, co prawda nieco onieśmielonej, ale pierwsze koty za płoty.

        Będąc na Starym Mieście w sobotni wieczór nie mogłam ominąć koncertu, jaki odbywał się z cyklu Festiwalu Jazz na Starówce. Tym razem gościem był jeden z najlepszych współczesnych trębaczy jazzowych - Roy Hargrove i jego Quintet. Wyznam szczerze, iż "moje serce to jest muzyk" (jak to śpiewała Ewa Bem) a Jazz uwielbiam, zresztą towarzyszył mi od najmłodszych lat kiedy to Tata włączał Luisa Armstronga i wraz z bratm brykalismy w rytmach muzyki Sachmo Band. Zatem słysząc kto zagra tego wieczoru czym prędzej pobiegłam na Rynek Starego Miasta i, stojąc obok Syrenki, zanurzałam się w rytm i melodię muzyki Quintetu Roy Hargrove, czerpiącej inspiracje z jazzu, hip-hopu, funk i muzyki kubańskiej. To była istna uczta, jeden z najlepszych koncertów na jakim byłam. Co tu dużo opowiadać - brykałam w rytmie muzyki i odpływałam, nie zważając co pomyślą inni (zresztą inni brykali równie zasłuchani jak ja :).Byłam po prostu szcęśliwa.
O tym, jakim muzykiem jest Roy Hargrove (przy okazji dodam, iż jest również świetnym wokalistą) możecie przeczytać i posłuchać na oficjalnej stronie Festiwalu Jazz na Starówce . Znajdziecie tam również informacje o innych artystach, biorących udział w festiwalu. Poniżej natomiast możecie zobaczyć i posłuchać tego fantastycznego muzyka, jakim jest Roy Hargrove

Aby uświetnić taki dzień, postanowiłam wyglądać tak kobieco jak najbardziej się da w tym dniu. A zatem kwiaty, róże i kok.
Zdjęcia były robione telefonem więc wybaczcie jakość.

make-up i fryzura - La Kolorada
zdjęcia - Sandra Morawska

  • bluzka - ZARA, 40 zł (kupiona na wyprzedaży)
  • spódnica - Orsay, 20 zł (trafiłam akurat dzień rabatowy ;)
  • buty - Fraternity, 129,90 zł (które pojawiły się już w poprzednim poście, tj. tutaj )
  • pasek - ok 20 zł (dokładnej ceny nie pamiętam)
  • bizuteria - Orsay, Parfois, Bershka




  

Kawa Latte - nieodzowna w pracy :)




A tu z moim Stefkiem, no nie mogłam się powstrzymać ;)